Z ks. kard. Stanisławem Nagym rozmawia ks. Grzegorz Piątek SCJ 

Eminencjo, porozmawiajmy o niezwykle ważnym wydarzeniu minionego roku, jakim była beatyfikacja Jana Pawła II. Czy sam fakt wyniesienia na ołtarze Ojca Świętego coś zmienia w Kościele, w jego życiu społecznym, w doktrynie, zwyczajach? Jakie są skutki beatyfikacji z teologicznego punktu widzenia?

Pytanie jest bardzo szerokie i trudno na nie odpowiedzieć wyczerpująco. Mogę tylko powiedzieć o niektórych skutkach, jakie moim zdaniem wynikają z faktu beatyfikacji Jana Pawła II. Z punktu widzenia czysto teologicznego przez fakt wyniesienia na ołtarze zyskaliśmy kogoś, kto na pewno jest w niebie, a więc w domu Ojca, a jako taki może się za nami wstawiać. Mamy więc patrona, opiekuna, który nas rozumie i który u Boga może wiele z tego tytułu, że jest bliski Niego. To są te dwa zasadnicze, istotne elementy, które wynikają z beatyfikacji. Do nich należy dodać trzeci, a mianowicie cześć religijną, jaką musimy i mamy prawo oddawać Ojcu Świętemu już od momentu wyniesienia na ołtarze. Przedtem był to tylko człowiek wyjątkowo pobożny, odznaczający się rożnego rodzaju cnotami, ale nie mieliśmy pewności co do tego, że ma taką wyjątkową pozycję w stosunku do Pana Boga, patrząc z naszej, oczywiście, strony. To są te trzy obiektywne elementy natury teologicznej, jakie wynikają z faktu beatyfikacji. Ale oprócz tego w pytaniu zawierają się również takie elementy jak: czy wyniesienie na ołtarze oznacza coś ważnego w aspekcie doktrynalnym, czy oznacza coś w aspekcie życia religijnego dla nas poza tymi elementami, o których mówiliśmy, czy nakłada obowiązek, by to się w naszym życiu jakoś odzwierciedliło. Dotknę tylko tej ostatniej sprawy. Po pierwsze, dorobek doktrynalny Jana Pawła II, wyjątkowo duży, pozostaje na zawsze wielkim zadaniem każdego rodaka naszego Papieża. On nie może być przez nas ignorowany w żadnym z elementów, tym bardziej, że jest on bardzo bogaty. Po drugie, jest on człowiekiem świętym, a więc takim, który wypełnił swoje życie w całej rozciągłości i stąd też jest wzorcem. Mamy kogoś, kto przeszedł drogę życia i na niej się uświęcił, co stanowi dla nas ogromny atut, bo przecież my tą samą drogą na ziemi niejako idziemy i stąd widać może mamy szansę, tak jak on, to życie nasze zamienić na świętość.

Do czego powinna skłaniać nas beatyfikacja naszego rodaka Jana Pawła II?

I znowu szereg sugestii można podać w tej materii. Pierwszą sprawą jest poznanie: poznanie jego życia, poznanie wielkości i poznanie świętości, które – jak już powiedziałem – w poważnej mierze są dla nas wzorcem; wzorcem bardzo cennym, dlatego że u Jana Pawła II z całą wyrazistością ukazało się, jak zwyczajne ludzkie życie może być tworzywem świętości, tworzywem dojścia do Boga, aż do Jego przybytków. Przecież Karol Wojtyła żył jak zwyczajny, prosty człowiek, a równocześnie potrafi ł wykuć w sobie ten bogaty wizerunek kogoś, kto nadaje się do tego, ażeby wejść do przybytków Bożych. My się niekiedy gubimy w naszym życiu i w rożnych jego elementach, marnujemy je, nie orientując ku życiu Bożemu, ku Panu Bogu i w ten sposób nie przekuwamy go na wielkie zadanie, jakim jest świętość. Otóż w tym Jan Paweł II jest przede wszystkim dla nas, Polaków, żyjących tym samym życiem, na tej samej ziemi, przykładem tego, jak powinno się żyć i jak wykuwać to zwyczajne i proste życie z takich elementów jak turystyka, uprawianie sportu czy wreszcie uprawianie literatury. To wszystko nadaje się do tego, ażeby włączyć w rytm naszego dążenia do świętości.

Znał Ksiądz Kardynał Karola Wojtyłę niemal 50 lat. Rysem jego osobowości była na pewno też przedsiębiorczość, inicjatywa, twórczość. W czym te cechy najbardziej się przejawiały, zwłaszcza kiedy kierował już Kościołem powszechnym?

Może zacznę od strony doktrynalnej. Otóż Karol Wojtyła rozpoczynał swoje wykłady uniwersyteckie i seminaryjne od katolickiej nauki społecznej. Tu już musiał się zbliżyć i zbliżył się do problematyki, która interesuje przedsiębiorców. Miał więc pewne teoretyczne podstawy do tego, ażeby zająć się problematyką katolickiej nauki społecznej, a także tym jej wycinkiem, jakim jest przedsiębiorczość. Jaki miał stosunek do przedsiębiorców? Na pewno zdawał sobie sprawę z wagi i możliwości bycia przedsiębiorcą, bo cenił ogromnie każdą inicjatywę człowieka, cenił człowieka, zwłaszcza w tym, co czynił dobrze. Wiadomo zaś, że przedsiębiorca to człowiek inicjatywy, to człowiek, który rozwija swoje człowieczeństwo. Dlatego musiał i był bliski Ojcu Świętemu, który takiego człowieka kochał. Poza tym Papież był świadom tego, co oznacza przedsiębiorczość w obecnym momencie dziejowym. Wyrazem tego są jego dokumenty – trzy encykliki społeczne, jedna adhortacja apostolska Christifideles laici – w których podejmuje tę problematykę bezpośrednio, w sposób bardzo świeży i oryginalny. Nie tylko jest przedstawicielem kogoś, kto doskonale zna problematykę katolicko- społeczną przeszłości, ale widać wyraźnie, zwłaszcza w encyklice Centesimus annus, że daje swój własny wkład, 6 korzystając z kontekstu, w jakim Kościół się w danym momencie znajduje.

Jan Paweł II z ks. prof. Stanisławem Nagym na szlaku w Dolinie Chochołowskiej (1983 rok). (fot. archiwum kard. Nagy)

Wspomnieliśmy, że znał Ksiądz Kardynał bardzo blisko Karola Wojtyłę jako wykładowcę, jako biskupa, spędzał z nim wiele czasu również po wyborze na Stolicę Piotrową, w górach, w trakcie dyskusji, podczas nabożeństw. Jak to jest żyć ze świadomością, że było się tak blisko człowieka świętego?

Pytanie to jest ze wszech miar aktualne w moim przypadku, gdyż ja sam sobie stale je stawiam. Gdy wracam pamięcią do tamtego życia, z tamtych długich czasów, Karol Wojtyła wydaje mi się taki zwyczajny, niby podobny nawet do mnie, a równocześnie inny, choć w moim pojęciu nie widziałem go na piedestale świętości, zwłaszcza tej urzędowej. Dlatego też obecnie, kiedy wiadomo, iż żyje w innym wymiarze, ma nowe możliwości, a z drugiej strony pozostaje taki sam, jakim go widziałem w tym, co było dobre i piękne, ja sam siebie się pytam, co z tego dla mnie wynika. Wyraźnie rysuje mi się to, że w jakimś stopniu jest on dla mnie wzorcem i stanowi przykład, w którym powinienem iść za nim. Jest on także i na pewno moim orędownikiem, stąd też w każdym momencie jest mi kimś, kto może mi pomoc i do kogo mam prawo się uciekać. Wreszcie ostatnia sprawa. Ponieważ jestem jednym z ostatnich świadków tego życia, dane mi było wiele widzieć i słyszeć od niego, mam poczucie obowiązku niesienia tej prawdy o nim do świata, do ludzi, których spotykam.

Niedawno ukończył Eminencja 90. rok życia. W czasie tych lat były wydarzenia straszliwe, takie jak wojna czy okres komunizmu, ale spotkał też Ksiądz Kardynał wspaniałych ludzi, takich jak Wojtyła czy Ratzinger, współpracował z nimi. Co w życiu jest tak naprawdę ważne, co winno być ważne również dla przedsiębiorcy? O co warto walczyć? Czemu warto się poświęcić?

To wiele pytań w jednym. Pierwsze, co dla mnie jest najważniejsze? Odpowiadam niedosłownym cytatem z Ewangelii. Pierwsze przykazanie: czcij Boga. A więc miłość Boga nade wszystko. To jest zadanie niewykonalne ludzkimi siłami, zresztą zawsze ma się poczucie, że jest się niedoskonałym i pozostaje tylko liczyć na łaskę i o nią prosić. Drugie zadanie podobne jest pierwszemu. To jest miłość bliźniego: robić dobrze, pomagać, radzić, widzieć wyciągniętą rękę i nie odpychać jej. Inną sprawą jest nawiązanie więzi z Kościołem na gruncie wiedzy o tym, jak głęboko związany jest on z Chrystusem, ale też jaką się ma odpowiedzialność za to, żeby wiedza o Kościele była należyta, żeby praktykowano go we właściwy sposób. Pytanie drugie: co jest ważne dla przedsiębiorców? Oni również są ludźmi Boga i dlatego ich też, w całym ich bogatym życiu obowiązuje wielkie prawo miłości Boga, miłości nade wszystko i we wszystkim. Tu od razu dochodzi się do tego wymownego stwierdzenia, że jeżeli uporządkowane będą sprawy z Bogiem, to uporządkują się także inne sprawy. Ale autentyczna miłość do Boga przedsiębiorcy oznacza coś więcej niż tylko termin; to czyste sumienie, a co za tym idzie, również prawdziwa modlitwa, nie tylko dyżurny pacierz, lecz modlitwa na progu pracy, obowiązków, decyzji – niechby ona była poprzez pamięć o Bogu i myślenie o Nim. I ten drugi człon – bliźni. Cóż przedsiębiorca ma do dania bliźnim, swoim współpracownikom? Przede wszystkim miłość i przyjaźń, bo to jest klimat, w którym można uczciwie pracować i pomagać innym się rozwijać. Poza tym miłość to także opiekuńczość, otwarte oczy na to, czego potrzebują podwładni. To nie są kawałki drewna, ale żywi ludzie, którzy mają rożne potrzeby i których trzeba brać w całości. Tu dotykamy jednego z istotnych elementów filozofii miłosierdzia, a mianowicie wyobraźni miłosierdzia. Musimy mieć oczy otwarte na to, czy czegoś ludzie nie potrzebują, czy nie trzeba wyciągnąć dłoni może dłużej może dalej, ponieważ ktoś cierpi, ktoś nie daje sobie rady, a przecież my stoimy blisko niego. Wreszcie ostatni obowiązek – sprawiedliwość. Ta sprawiedliwość zamienna, ale i dzieląca się tym, co się ma, lecz w sposób rozumny, pozwalająca być człowiekiem, który stara się posiadanym dobrem dzielić.

Dziękuję za rozmowę.

[issuu width=720 height=441 backgroundColor=%23222222 documentId=111202130837-1ed41e671cf6479e983808ae6dbc9256 name=talent-biuletyn username=duszpasterstwotalent tag=duszpasterstwo unit=px id=e31d2abf-082c-6761-9ed5-fec3529d063d v=2]