Jaki wpływ na człowieka może mieć zaledwie osiem dni wspólnego pielgrzymowania? Jak wiele można przeżyć w zdawałoby się tak krótkim czasie? Jedni powiedzą, że minął on zbyt szybko, drudzy, że te osiem dni wydawało się o wiele dłuższe niż nieco ponad tydzień. Po wyprawie przebytej włoskimi jezdniami i uliczkami można rzec, że Boże działanie nie jest ograniczone ramami naszego pojmowania czasu.

Święci i błogosławieni, których ziemskie życie już się zakończyło, nadal wywierają na nas wpływ. Świadectwo realizowanych za życia dzieł, podejmowanych wyborów, budowania relacji z Bogiem i odpowiedzi na Jego wezwanie nadal rezonują w wielu ludzkich sercach pozostawiając w nich mocny ślad. Studiowanie żywotów świętych poprzez poznawanie miejsc, w których żyli, umożliwia posmakowanie i choć chwilowe dotknięcie realiów, w których dane im było podejmować i realizować powierzone przez Boga zadania. Pozwala doświadczyć z bliska kontekstów duchowych zmagań, trudności, smutków, cierpienia oraz zupełnego zawierzenia Bożej Opatrzności i owoców wynikających z poddania się Bożemu prowadzeniu.

Na drodze naszej pielgrzymki dotarliśmy do miejsc, których swój wyraźny ślad pozostawili m.in. św. Jan Sarkander, św. Ojciec Pio z Pietrelciny, św. Józef Moscati, bł. Bartolo Longo, św. Dominik Guzman. Trudno było nie dostrzec, jak wiele z tych miejsc swoją obecnością naznaczył również św. Jan Paweł II. Przebywanie w miejscach działania lub pochówku poszczególnych świętych pozwalało dotknąć ich duchowej spuścizny. Wsłuchać się w echo bicia serca, które z taką żarliwością i miłością pośród różnych przeciwności biło dla Pana. Świadectwo dzieł dokonanych jeszcze za ziemskiego życia, podjęcie i sposób przyjmowania powierzonych im przez Pana zadań umacniają nas, którzy jeszcze jesteśmy w drodze. Święci i błogosławieni przychodzą do nas nadal na sposób duchowy w tajemnicy świętych obcowania. Mogliśmy w szczególny sposób doświadczyć ich bliskości w wyjątkowych miejscach na trasie pielgrzymki.

Po wyruszeniu z Krakowa pierwszym miastem, w którym zatrzymaliśmy się dłużej, był Ołomuniec na czeskich Morawach. Przeżyliśmy tam pierwszą, wspólną Eucharystię w katedrze Świętego Wacława. Kiedy w murach tego niezwykłego kościoła wybrzmiały pierwsze dźwięki pieśni na wejście, rozpoczęliśmy doświadczenie duchowej uczty. Następnie, po krótkim zwiedzaniu miasta, przemierzaliśmy autostrady Czech i Austrii, aby wieczorem dotrzeć na miejsce noclegu w urokliwym Villach.

Kolejnego dnia dotarliśmy do Rawenny, gdzie po Mszy Świętej udaliśmy się na zwiedzanie – znajdującej się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO – bazyliki św. Witalisa z jej pięknymi, bizantyjskimi mozaikami. Następnie przemierzając kameralne uliczki Rawenny dotarliśmy do bazyliki św. Apolinarego. W każdym z odwiedzanych miejsc poznawaliśmy jego niezwykłą historię. Po wizycie w urzekającej Ravennie udaliśmy się na nocny odpoczynek do miasteczka niedaleko Rimini. Na miejscu, po wyjściu z autokaru, przywitał nas rześki podmuch morskiej bryzy. Widok morza zachęcił niejednego pielgrzyma, aby pomimo trudów napiętego planu dnia, wstać nazajutrz na tyle wcześnie, aby nacieszyć oczy wspaniałym widokiem wschodzącego znad Adriatyku słońca.

W następnych dniach mieliśmy okazję odwiedzić Loreto, Manoppello, San Giovani Rotondo, Sanktuarium Św. Michała Archanioła na Górze Gargano, Neapol, Pompeje, Bolonię i Kahlenberg w Lesie Wiedeńskim. Każde z tych miejsc niosło ze sobą potężny przekaz Bożego działania w historii świata i człowieka. Podążanie śladami świętych, odkrywanie spuścizny, którą po sobie zostawili, smakowanie piękna sztuki i architektury, poznawanie dziejów minionych i obecnych pokoleń odkrywanych miejsc – to część doświadczeń pielgrzymiego szlaku.

Każdy dzień przynosił wiele wrażeń oraz duchowych i estetycznych przeżyć. Długi niekiedy czas przejazdu między punktami wyprawy, ubogacały nam konferencje ks. Grzegorza. Wyjaśniał w nich zagadnienie tzw. nowych wad. Przybliżał tematy konsumpcjonizmu, konformizmu, bezwstydności, socjopatii czy zjawiska negacji.

Na ostatni nocleg dotarliśmy do miejscowości Tarvisio. Nocny odpoczynek poprzedzony był długimi rozmowami przy obiadokolacji, których wręcz nie chciało się kończyć. Było dla nas jasne, że wspólny czas dobiega końca, a jeszcze tyle dobra możemy od siebie wzajemnie zaczerpnąć. Bowiem czas pielgrzymki, to również czas poznawania siebie samego, swoich reakcji, granic, ćwiczenie się w miłości bliźniego. To również czas doświadczania wzajemnej miłości i troski. Wzruszające było dla mnie obserwować i osobiście zaznawać wzajemnej troski pielgrzymów. Otwartość, dzielenie się talentami, zaangażowanie w przygotowanie liturgii i śpiewu na Mszach oraz w modlitwy różańcem, Liturgią Godzin czy Litanią Loretańską były budującym świadectwem wiary. W czasie przejazdów, kiedy słychać było unoszący się w autokarze szum rozmów, dało się odczuć, jak wiele mamy sobie wzajemnie do przekazania.

Wiele radości wnosiło poczucie humoru uczestników. Pogodny śmiech wypełniał momentami cały pielgrzymkowy autokar. Nie brakowało również chwil refleksji i wzruszeń. Można było w tej atmosferze modlitwy, wzajemnej troski i zaangażowania ogrzać serce. Ten czas pozostawił w nas ślad umocnienia, pokrzepienia, pocieszenia, bliskości. Bogu niech będą dzięki za to, że pozwolił nam się spotkać na pielgrzymim szlaku, doświadczać Jego obecności każdego dnia w Eucharystii i wspólnocie, a na koniec bezpiecznie wrócić do domów. Czas nieść owoce tej pielgrzymki w dalsze życie. Niech Duch Święty prowadzi.

Pątniczka
Klaudia

Pielgrzymka odbyła się od 27 kwietnia do 4 maja br. przy współpracy z krakowskim biurem turystycznym Lech 93.

Zdjęcia: Paweł Werbowy