Obdarowałeś mnie hojnie…
Żyjemy w epoce i w takim miejscu ziemi, gdzie obfitość dostępnych dóbr wydaje się nieograniczona. Jedyną barierą są większe lub mniejsze pieniądze, które możemy wydać na konsumpcję. Rzeczywiście, nigdy dotąd w dziejach tak wielu nie posiadało tak wiele. To, co obecnie jest dostępne dla milionów ludzi, jeszcze sto lat temu dla szerokich rzesz było nieosiągalne. Pomyślmy o najprostszych rzeczach, takich jak wiele par butów, kilka posiłków dziennie, kosmetyki czy wyposażenie mieszkań w instalacje sanitarne, które dziś są czymś powszechnym. A cóż dopiero powiedzieć o innych cennych rzeczach, które posiadamy na masową skalę. Żyjemy więc w epoce obfitości.
Czy jednak potrafimy docenić to, co mamy? Czy mnogość otaczających nas przedmiotów czyni nas szczęśliwszymi, bogatszymi wewnętrznie i bardziej otwartymi na innych? Czy potrafimy jeszcze zdobyć się na dystans wobec zalewającej nas tandety, produktów brzydkich, nietrwałych i nikomu właściwie niepotrzebnych? A może przyszedł czas na refleksję, by odpowiedzieć sobie na pytanie o sens posiadania i pomnażania dóbr? Dlatego kolejne zdanie naszej modlitwy w swej pierwszej części mówi o dawcy wszelkiego dobra, o Bogu, który hojnie każdego obdarował. „Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępuje z góry od Ojca światłości” (Jk 1,17).
Tu jednak stajemy przed trudnością związaną z koniecznością uznania wielkości Boga, który z własnej inicjatywy tak bogato wyposażył ludzi w dary doczesne i nadprzyrodzone. Uczynił to, niczego nie oczekując w zamian, za darmo, z miłości i bez uprzednich negocjacji. A jednak trudno nam to przyjąć. Łatwiej ulegać sugestiom, że to umniejsza człowiekowi, czyni go zależnym i niedojrzałym. Przecież w układach ludzkich trzeba uważać na to, co i od kogo się bierze. Czy zatem takie samo prawo nie obowiązuje w odniesieniu do Boga?
Owszem, w pewnym sensie tak. Darmowy dar, jakiegokolwiek rodzaju, otrzymany od Boga, jeśli ma przynieść rozwój człowiekowi, musi być odwzajemniony. Jest darem darmowym, ale jednocześnie zobowiązującym. W Roku Eucharystycznym, który dopiero co się rozpoczął, nasuwa się na myśl przykład Eucharystii, w której Bóg w Chrystusie w sposób darmowy ofiarowuje się nam. Przyjmując Go jednak w komunii należy pamiętać o prawie wzajemności: Ten, który ofiarował swe życie za nas, czeka, byśmy uczynili to samo. Święty Jan tak o tym pisze: „Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci. Jeśliby ktoś posiadał majętność tego świata i widział, że brat jego cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim miłość Boga?” (1 J 3,16).
Świadomość, że to Bóg jest stwórcą świata i dawcą życia powinna rodzić postawę wdzięczności, która jest wspaniałym lekiem na zagrażającą każdemu chciwość i pychę. Dlatego św. Paweł pyta: „Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał?” (1 Kor 4,7). Droga do prawdziwego szczęścia leży nie w posiadaniu wielu dóbr, lecz w dzieleniu się nimi i wielbieniu za to Boga.

Błogosław, duszo moja, Pana
i nie zapominaj o wszystkich dobrodziejstwach Jego.
On odpuszcza wszystkie twoje winy
i leczy wszystkie choroby.
On twoje życie ratuje od zguby,
obdarza cię łaską i zmiłowaniem.
On twoje życie dobrem nasyca,
jak pióra orła młodość twa się odradza.
(Ps 103,1-5)