Artykuł pochodzi z Biuletynu Talent z numeru 3-4/2007 – w związku z tym może przedstawiać stan miniony.

Podejmując tematykę sekt, już na samym początku należy podkreślić, że wbrew opinii niektórych, iż do sekt trafiają jedynie osoby słabe, z marginesu lub „nieudacznicy życiowy”, zagrożeniem dla zdrowia i życia jednostki może stać się każda grupa, która stosuje na tyle skuteczne metody psychomanipulacyjne, że potrafi wciągnąć w swoje szeregi nawet największych sceptyków – przekonanych, że ich nikt nie jest w stanie zmanipulować i zwerbować. Wiele bowiem grup destrukcyjnych kamufluje się – działa jako stowarzyszenia, fundacje, kluby czy centra kształcenia (edukacyjne). Często, by pozbyć się złej opinii, która w powszechnym odbiorze towarzyszy tym grupom, zmieniają one swoje nazwy lub działają pod szyldem różnych organizacji fasadowych. Ciągle też powstaje wiele nowych grup tego typu, które oferują ludziom najróżniejsze wizje szczęścia i zbawienia. Cechą wspólną wszystkich grup destrukcyjnych jest fakt ukrywania przez nie celów i metod swej prawdziwej działalności.

Agitatorzy sekt

odnoszą duże sukcesy głównie dlatego, że potrafią bardzo szybko zinterpretować zachowanie osoby werbowanej i dobrze wiedzą, w jaki sposób ją przekonać, oferując to, czego pragnie najbardziej, w sposób maksymalnie zachęcający i pociągający, rozbudzając przy tym nadzieje i pragnienia. Są gotowi zrobić wszystko, byle tylko wciągnąć do grupy nowych adeptów. Werbujący są bowiem wyspecjalizowani i dobrze przygotowani – mają opracowane zaczepki, tematy do rozmowy oraz gotowe odpowiedzi na ewentualne pytania i wątpliwości.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że sekty „urabiają” swoich adeptów wyłącznie za pomocą słowa mówionego, tymczasem istnieje cały szereg pobocznych działań, które sprawiają, że człowiek staje się bardziej podatny na ich propozycję. Trzeba przy tym jasno podkreślić, że nie ma osób odpornych na werbunek – w każdym tkwią pewne potrzeby, które sekta może odnaleźć i próbować wykorzystać do własnych celów. Istotnym elementem powodującym, że oddziaływanie sekty na psychikę osoby jest tak skuteczne, jest zaangażowanie emocjonalne człowieka. Zaczyna się zazwyczaj od zachwytu nad czymś, potem trudno jest z tego zrezygnować, zatem człowiek zaczyna wmawiać sobie, że wszystko jest w najlepszym porządku. Okłamuje on sam siebie, by ukryć przed sobą fakt, że ten entuzjazm był niezupełnie uzasadniony, a przez to dalej angażuje się w działania grupy, brnie w uzależnienie od niej.

Pojęcie „sekta”

Warto także choć chwilę poświęcić przedstawieniu krótkiej definicji pojęcia „sekta”, gdyż to od razu ustawia we właściwej perspektywie nasze dalsze rozważania. „Za sektę można uznać każdą grupę, która posiadając silnie rozwiniętą strukturę władzy, jednocześnie charakteryzuje się znaczną rozbieżnością celów deklarowanych i realizowanych oraz ukrywaniem norm w sposób istotny regulujących życie członków; która narusza podstawowe prawa człowieka i zasady współżycia społecznego, a jej wpływ na członków, sympatyków, rodziny i społeczeństwo ma charakter destrukcyjny”1.

Warto zauważyć, że w ujęciu tym nie ma żadnych odniesień religijnych – to bardzo ważne stwierdzenie, gdyż w potocznym rozumieniu słowo „sekta” kojarzy się głównie z działalnością religijną. A przecież oprócz sekt religijnych możemy spotkać także grupy ekonomiczne, edukacyjne czy terapeutyczne. Ograniczenie działalności sekt jedynie do sfery religijnej jest poważnym błędem, który może uśpić naszą czujność, a przez to narazić nas na poważne niebezpieczeństwa ze strony sekt destrukcyjnych.

Od dłuższego czasu zaobserwowano wzrost aktywności i działalności różnego rodzaju firm akwizycyjnych czy też sprzedaży bezpośredniej, które stosują klasyczne metody uwiedzenia i kontroli umysłu (psychomanipulacji) charakterystyczne dla sekt destrukcyjnych. Sposoby pozyskiwania nowych uczestników do tych gigantycznych finansowych szkół sukcesu przypominają bardzo metody werbowania nowych członków sekt. Pojawiające się w Polsce tego rodzaju firmy (których jest bardzo dużo i różnią się w niektórych punktach) wprowadzają styl życia oparty na kulturze konsumpcyjnej. Ów styl życia tworzy nowego człowieka, człowieka sukcesu o swoistym sposobie myślenia i działania.

Czym zatem jest

„sekta ekonomiczna”?

Pajęczyna sekt ekonomicznychTo grupa głosząca teologię sukcesu, odwołująca się do ludzkiej chęć posiadania, rozbudzająca nadzieję na potencjalny sukces życiowy czy uzyskanie niebotycznych korzyści finansowych przy niewielkim nakładzie sił i środków. Są to zazwyczaj prowadzące działalność rynkową potężne konsorcja finansowe o charakterze wielopoziomowym („multilevel-marketing” lub „network-marketing”). Niektóre z nich mogą, choć nie jest to wymóg formalny, posiadać charakter piramidalny, gdzie pieniądze są gromadzone za „zapisanie się” do tego „systemu”, zaś zarabianie (bogacenie się) polega na zapraszaniu (werbowaniu) innych, którzy później zrobią to samo, tzn. wprowadzą do grupy („systemu”) innych.

Firmy działające w systemie piramidy nazywają swoją działalność „grą” lub „wspólnotą interesów”. Uczestnik, chcąc wejść do „programu” („systemu”), musi wpłacić pewną sumę pieniędzy (najczęściej dużą kwotę). Chcąc ją odzyskać, musi znaleźć następnych chętnych, gotowych wpłacić identyczne kwoty. Za wciągniętą osobę zapraszający do „systemu” dystrybutor otrzymuje „premię” z pieniędzy, które wpłacił nowo wstępujący.

Każda z nowo wciągniętych osób musi oczywiście znaleźć kolejnych chętnych (by samemu zarobić) i w ten sposób tworzy się piramida finansowa złożona z wielu osób zaangażowanych w tę „grę”. Każdemu, kto sprzedaje produkty „firmy”, w gruncie rzeczy nie chodzi o to, ile sam sprzeda produktów, ale czy uda mu się zwerbować pożądaną ilość ludzi do „systemu”, aby samemu w ten sposób zarobić – odzyskać zainwestowane fundusze. W praktyce w tym „systemie” największy zysk przypada w udziale organizatorom owej piramidy, zaś najbardziej tracą ci, którzy przystępują do gry jako ostatni. Systemy prawne różnych krajów niejednoznacznie oceniają to zjawisko. W niektórych państwach europejskich piramidy finansowe są zakazane2.

„Marketing sieciowy”

(„direct sales” – sprzedaż bezpośrednia) to, najogólniej mówiąc, sprzedanie produktu lub usługi przez producenta konsumentowi poprzez powiązaną ze sobą grupę dystrybutorów danej firmy. Towary proponowane przez dystrybutorów nie są ogólnodostępne i najczęściej są bardzo dobrej jakości, choć dodać należy, że bardzo drogie, a w związku z tym trudne do rozprowadzenia. Asortyment produktów jest bardzo szeroki, gdyż firmy sprzedają niemal wszystko, co człowiek potrzebuje. Gdyby dystrybutor chciał ograniczyć się jedynie do sprzedawania towarów firmy, zarobiłby niewiele – firma bowiem nie płaci za rozprowadzanie swoich produktów, a zysk, jaki osiągnie dystrybutor, jest jedynie różnicą między ceną hurtową towaru a ceną jego sprzedaży3. Towary rozprowadzane są zazwyczaj głównie wśród znajomych, krewnych i sąsiadów. Bardzo ważną rolę odgrywa tu osobisty kontakt z klientem – sprzedaż odbywa się zwykle w miłej i przyjacielskiej atmosferze (w warunkach kameralnych), połączona z odpowiednio przygotowaną prezentacją.

Cała idea tego biznesu polega na tym, że wszyscy dystrybutorzy używają produktów jednej firmy. Dystrybutor sam niczego nie produkuje, to firma, którą reprezentuje, decyduje o wszystkim: cenach detalicznych i hurtowych, wysokości premii, asortymencie i o wszystkich innych sprawach. Dystrybutor decyduje jedynie o sprawach kupna-sprzedaży i sposobów agitacji. Posługuje się on wyuczonymi metodami socjotechnicznymi, które pozwalają mu umiejętnie wpływać na rozmówców, tak aby ci w rezultacie podjęli decyzję zgodną z jego zamierzeniami i nabyli proponowany (reklamowany) produkt.

Jedną z takich metod jest nieujawnianie od razu nazwy firmy. Zostaje ona podana dopiero po dłuższym czasie od rozpoczęcie prelekcji. Ten czas jest przeznaczony właśnie na zaszczepienie w rozmówcy żądzy sukcesu i pragnienia zarobienia dużej ilości pieniędzy, na związanie emocjonalnie werbowanego z działaniami firmy i na włączenie u niego myślenia życzeniowego (rozbudzenia oczekiwań i marzeń).

Słuchaczom wmawia się, iż są godni lepszego życia niż dotychczasowe – „I Ty możesz być bogaty!”. Aby wszystko uległo zmianie, wystarczy chcieć i odważyć się zrealizować swoje najskrytsze marzenia. Przy tym sugeruje się, że pierwszym i najważniejszym krokiem jest określenie swoich pragnień, nawet tych, które wydają się teraz nieosiągalne. W dalszej kolejności dystrybutor podaje sposoby osiągania owych marzeń. Dotyczą one dwóch dziedzin działalności dystrybutorskiej: budowania sieci w połączeniu ze sprzedażą oraz swoiście pojętej pracy nad sobą – rozwijania własnego potencjału.

Zasadniczym elementem jest „pozytywne myślenie” (chodzi o to, aby przez umysł nie przebiegały żadne negatywne myśli). Dochodzi nawet do tego, że poważnie traktujący swój biznes dystrybutorzy nie oglądają telewizji, nie czytają gazet, twierdząc, iż media przesiąknięte są negatywnymi myślami, które zawsze wpływają ujemnie na odbiorców. Osobom, które nie osiągają w firmie sukcesów, zarzuca się, iż sami są sobie winni, gdyż albo niedostatecznie się przykładali, albo niewłaściwie realizowali wskazania liderów. Według liderów brak osiągnięć w biznesie zawsze związany jest z negatywnym myśleniem. I odwrotnie, sukces osiągnie się wówczas, gdy będzie się w to mocno wierzyło.

Każdy wchodzący do „systemu” uczony jest pewnych technik mających zapewnić powodzenie we wszystkich dziedzinach życia. Należy przede wszystkim wyznaczyć sobie dokładnie cel materialny i niematerialny oraz określić konkretną datę osiągnięcia go. Cele te, wypisane na kartkach lub w formie ilustracji, muszą być umieszczone w widocznych miejscach w domu (w łazience, w kuchni, nad łóżkiem, przy biurku). „Zachęcano nas, abyśmy mieli wygórowane marzenia, bo one są najlepszą motywacją do pracy w tym biznesie. Ja również wypisałam sobie swoje cele. Czytałam je rano i wieczorem, przed modlitwą albo po modlitwie, a potem zamiast niej”4. Oprócz tego należy jak najczęściej w ciągu dnia głośno powtarzać wybrane życzenie. Trzeba przy tym mocno wierzyć, że zostanie ono zrealizowane.

Takie głośne powtarzanie zdań z zawartym w nich pragnieniem jest znaną techniką afirmacji. Wiąże się ona ściśle z inną techniką – wizualizacją, która polega na posługiwaniu się pozytywnymi wyobrażeniami wzrokowymi lub umysłowymi do osiągnięcia zamierzonych celów. Zwolennicy tych technik uczą, że przy wykorzystaniu mocy umysłu można tworzyć rzeczywistość taką, jaką się chce. Podstawą więc osiągania sukcesu w firmach „marketingu sieciowego” jest wiara w moc umysłu. U podstaw tej wiary leży przekonanie o nieograniczonym potencjale ludzkim. Techniki te są szeroko propagowane przez ruch New Age, którego filozofia w wielu przypadkach wiąże się z okultyzmem. Lektury zalecane dystrybutorom to przede wszystkim pozycje, w których bardzo wyraźnie forsowana jest ideologia New Age, choć sama ta nazwa nigdzie nie jest podawana.

„Network marketing” uważany jest za system XXI wieku. Chociaż „multilevelmarketingowy” sposób sprzedaży jest prezentowany jako najefektywniejszy, aż 70 procent produkcji rocznej tych firm zużytkowują sami dystrybutorzy. Powodem tego jest przede wszystkim niezmieniająca się zasada, że każdy dystrybutor musi być użytkownikiem tego, co sam sprzedaje – przez co sami wpadają w długi wobec grupy, a przez to jeszcze bardziej są z nią związani.

Należy więc zastanowić się, na czym polega

„biznes” w sieciach marketingowych.

Otóż, jeśli dystrybutor chce osiągnąć sukces, pracując w firmie, musi zacząć tworzyć i nieustannie rozwijać własną sieć dystrybucji, tzn. wprowadzić do „systemu” nowe osoby i przeszkolić je tak, aby zechciały włączyć się w działania firmy, tworząc dalsze struktury sieci poprzez wprowadzenie kolejnych chętnych. Im większą grupę zwerbuje taki dystrybutor, tym większe obroty osiągnie jego sieć i tym wyższą prowizję otrzyma on sam. Zatem zarobki dystrybutora zależą nie tyle od sprzedaży artykułów, ile od rozbudowy sieci. W związku z tym pracownicy sieci, chcąc osiągnąć sukces, muszą poznać skuteczne metody werbowania nowych członków. Tym celom służy uczestnictwo w różnego rodzaju seminariach, zebraniach, warsztatach czy konwencjach. Za udział w szkoleniach muszą oczywiście zapłacić z własnej kieszeni i nazywa się to zazwyczaj inwestowaniem w siebie.

Innymi formami dokształcania są książki i kasety (mówi się, że ambitny dystrybutor powinien kupić jedną kasetę tygodniowo). Są to materiały typu motywacyjnego. Zaleca się korzystanie z nich wielokrotnie w ciągu dnia. Na kasetach nagrane są publiczne wystąpienia osób, którym powiodło się w tym biznesie – liderów. Ich wypowiedzi mają na celu rozbudzenie w słuchaczu pragnienia osiągnięcia sukcesu (oddziaływanie na emocje słuchającego). W ten sposób dystrybutor ulega w mniejszym lub większym stopniu swoistemu programowaniu, które w rezultacie wpływa na zmianę sposobu myślenia i działania5.

Ważnym elementem szkolenia dystrybutorów wielu firm „network marketingu” są specyficzne spotkania gromadzące niejednokrotnie kilka tysięcy uczestników6. Są one bardzo dokładnie wyreżyserowane i zawierają liczne elementy oddziałujące bardzo silnie na psychikę – emocje uczestnika (bodźce wzrokowe: efekty laserowe, ukazujące się na wielkich ekranach twarze najbardziej zasłużonych dystrybutorów; bodźce słuchowe: fanfary, bębny czy chóry). Wszystko to sprzyja powstawaniu atmosfery zbiorowej euforii, pod której wpływem łatwo przyswaja się prezentowane treści. „Sukces” – słowoklucz (pojawia się w czasie takich spotkań bardzo często, niektórzy policzyli nawet, że co cztery minuty7 – ma ono być bowiem mocno zakodowane w świadomości obecnych) to fundament, na którym buduje się własny biznes w sieci. Ma ono szczególny związek z osiągnięciem dobrobytu materialnego, choć nie tylko. Wszystkie techniki stosowane podczas takich spotkań mają charakter manipulacyjny. Celem ich jest zmiana sposobu myślenia i działania, a przez to stworzenie człowieka sukcesu, jeszcze większe związanie osoby z firmą czy grupą, a także rozbudzenie „żądzy pieniądza”. Ale o tym już następnym razem.

1 Por. Międzyresortowy Zespół do Spraw Nowych Ruchów Religijnych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Rzeczpospolitej Polskiej, Raport o niektórych zjawiskach związanych z działalnością sekt w Polsce, red. K. Wiktor, G. Mikrut, Warszawa 2000, s. 16-17.
2 Por. A. K. Wróblewski, Międzynarodówka piramid, „Polityka” nr 6/1997, s. 34-35; por. A. Marszałek, M. Bos-Karczewska, S. Wikariak, Titan, Skyline, Vanilla i ich polscy naśladowcy, „Rzeczpospolita” nr 90/1997, 17 IV, s. 4.
3 Por. L. Kraskowski, Z życia diamentów, „Życie” nr 32/1996, 5 XI, s. 10-11.
4 Por. Amway – budowniczowie snów, Kraków, Wyd. Rhema, [b.r.w], s. 35.
5 Por. A. Zielińska, I ty zostaniesz milionerem, „Kurier Poranny” nr 171/1995, 28-30 VII, s. 3, 6; por. Amway…, dz. cyt., s. 3-4; por. W. Szymczyk, Klamka od limuzyny, „Gazeta Wyborcza” nr 168/1994, 21 VII, s. 10.
6 Por. L. Kraskowski, Z życia diamentów, art. cyt., s. 10.
7 Por. M. Szczygieł, Zabierz nas do diamentu, „Gazeta Wyborcza Magazyn” nr 5/1996, s. 6.