Kwartalnik eSPeeSPe,  3/2008,  lipiec-wrzesień


Wywiad z ks. Grzegorzem Piątkiem, sercaninem, koordynatorem Duszpasterstwa Przedsiębiorców i Pracodawców.
eSPe: Na początek pytanie trochę przekorne. Jezus powiedział, że to ubodzy są błogosławieni – skąd pomysł, żeby prowadzić duszpasterstwo przedsiębiorców, a więc ludzi, którzy się bogacą?
ks. Grzegorz Piątek SCJ: To jest odpowiedź na oczekiwania przedsiębiorców. Pomysł duszpasterstwa wyszedł od osoby świeckiej, biznesmena, który znał akurat księży sercanów. Nie znalazł nigdzie indziej odpowiedzi na swoje problemy. Rozmawiał z różnymi osobami, pytał nawet Ojca Świętego Jana Pawła II, jak zrealizować wymagania, które on postawił w 1997 r. w przemówieniach z Legnicy. Papież powiedział mu, że ma iść z tym do swojego biskupa. Poszedł do księdza Kardynała Franciszka Macharskiego, rozmawiali długo, ale nic konkretnego z tego nie wyszło. W efekcie po kolejnych przemyśleniach trafił do znajomych sercanów. Poprosił o zorganizowanie spotkania. Odbyło się ono 11 i 12 grudnia 1999 roku. Uczestniczyło w nim chyba siedem osób, właściwie więcej było wykładowców niż słuchaczy – i to był początek. Wydawało się, że nie będzie chętnych do udziału w tym przedsięwzięciu, a jednak kolejne spotkanie, które zorganizował już ks. Ryszard Krupa SCJ, pokazało, że jest oddźwięk w środowisku przedsiębiorców i że potrzebują oni duchowego wsparcia. Trzeba zaznaczyć, że nie jest to nowy problem, bo to pytanie o życie duchowe zamożnych osób nurtowało chrześcijan od samego początku, na co wskazuje chociażby monografia Klemensa Aleksandryjskiego Jaki człowiek bogaty może być zbawiony? Ludzie żyjący w dostatku konfrontowali się z Ewangelią i dalej mają tak czynić. To jest cel duszpasterstwa: aby pomóc przedsiębiorcom w konfrontacji ze słowem Bożym i w osiągnięciu zbawienia. A my chcemy im to ułatwić na różnych poziomach, przy użyciu różnych środków, oczywiście przede wszystkim prowadząc do życia sakramentalnego.
Jakie formy przyjmuje duszpasterstwo?
Form rozwinęło się wiele, były one pielęgnowane i podejmowane w miarę możliwości. Rozpoczęliśmy od tak zwanych dni skupienia. Na początku miały one formułę dwudniowych spotkań, w sobotę i niedzielę. Ta forma jest kontynuowana, jest głównym sposobem naszego działania, ale zjazdy zostały skrócone do spotkań popołudniowo-wieczornych w sobotę.
Rozumiem, że są to spotkania raz w tygodniu?
Nie, są spotkania dwa, trzy razy w roku w danym regionie. Spotkamy się w Krakowie, w Koszycach Małych koło Tarnowa, w Nowym Sączu, w Dębicy, w Piekarach Śląskich, w Lublinie, w styczniu było pierwsze spotkanie w Warszawie. Przez dwa lata organizowano też spotkania w Ludźmierzu, ale nie było tam chętnych. Staramy się dojechać do ludzi, aranżować spotkania w różnych ośrodkach. Oprócz tego mamy doroczną pielgrzymkę do Łagiewnik. Jest ona organizowana w grudniu, w rocznicę powstania duszpasterstwa. W zeszłym roku uczestniczyliśmy już w czwartej takiej pielgrzymce. Składa się na nią oczywiście modlitwa w Bazylice Miłosierdzia, wykład zaproszonego gościa, spotkanie przy stole. Bardzo dużym powodzeniem cieszą się rekolekcje wielkopostne. W tym roku organizujemy trzy sesje: w Gródku nad Dunajcem, w Nałęczowie i w Warszawie. Mieliśmy także już cztery pielgrzymki zagraniczne: do Rzymu, do Ziemi Świętej, do Fatimy. Dwa razy do roku organizujemy rajdy turystyczne, jest to połączenie wypoczynku z formacją. Prowadzimy również warsztaty, gdzie silniejszy akcent spoczywa na aspekcie zawodowym, choć i wtedy można oczywiście znaleźć czas na modlitwę. Raz w roku zapraszamy na rekolekcje małżeństwa, gdyż prowadzenie firmy prawie zawsze (wyjątek, że nie) wiąże się z zaangażowaniem obu małżonków. Nawet jeśli jedna strona nie jest przedsiębiorcą, prowadzenie działalności gospodarczej ma wpływ na relacje między małżonkami.
Ważną formą działalności jest także wydawanie biuletynu „Talent”. Ukazuje się on cztery razy w roku. Służy formacji i dokumentowaniu naszej działalności oraz przekazywaniu bieżących informacji.
Na jakie treści głównie kładzie ksiądz nacisk? O jakie treści proszą przedsiębiorcy?
Na początkowych spotkaniach staramy się przekazać podstawowe wiadomości i zasady, jakie wypracowała katolicka nauka społeczna: zasadę personalizmu, sprawiedliwości społecznej,pomocniczości i sprawiedliwości. One tworzą szkielet, na którym można budować etykę biznesu, również pewna wizję tego, jak należy traktować pracowników, jakie są zobowiązania społeczne każdego człowieka, a w naszym wypadku konkretnie przedsiębiorcy, który tworzy miejsca pracy i zwykle jest ważną osobą w danej społeczności lokalnej. Wiele treści wynika też z bieżących wydarzeń w życiu Kościoła. Staramy się przybliżać bieżące nauczanie papieskie, natomiast jeżeli chodzi o tematykę związaną już bezpośrednio z zawodem to zapraszamy trenerów czy wykładowców, którzy proponują w czasie warsztatów różne tematy. Ostatnie warsztaty na przykład dotyczyły wartości etycznych w prowadzeniu firmy.
Jak reagują przedsiębiorcy?
Bardzo aktywnie uczestniczą. Widać, że chcą się czegoś dowiedzieć, nauczyć. Tak też odbierają to osoby, kto prowadzą te spotkania. Prowadzący mają przegląd tego, jak zachowują się uczestnicy warsztatów i widzą, że przedsiębiorcy, którzy są z duszpasterstwa, wiedzą, czego chcą, szukają możliwości dokształcenia się i zdobycia nowych umiejętności. O treści tego, co chcemy biznesmenom przekazać, wiele może powiedzieć nasza modlitwa, która została oficjalnie zatwierdzona po okresie próby, kiedy po prostu modliliśmy się nią. Jej treść pokazuje przede wszystkim, że to, co człowiek robi, jest, może być i powinno być traktowane jako powołanie i drogą do świętości. To jest też motyw przewodni naszego działania – uświadomienie, że praca zawodowa – w tym przypadku praca przedsiębiorcy – może być drogą do świętości i sposobem realizacji powołania. I w takiej mierze nasze duszpasterstwo spełni cel, w jakiej pomoże ludziom w odkryciu właśnie tej prawdy.
Jakie cnoty powinien wypracowywać w sobie ktoś, kto chce zajmować się biznesem?
Przede wszystkim trzeba na początku powiedzieć, że polscy przedsiębiorcy muszą się dopiero bogacić, ponieważ wielu z nich startuje czy stratowało od zera. Polski biznes nie ma dużego zaplecza finansowego, nie ma tradycji, nie ma doświadczeń. To zostało zniszczone w czasie okupacji i w okresie komunistycznym w Polsce. Z tym wiąże się potrzeba wypracowania postaw, które w innych społecznościach wydają się czymś naturalnym, oczywistym. A więc tu jest kwestia olbrzymiej pracowitości, wielkiej oszczędności i zaradności, przewidywania tego, co niesie przyszłość i odporności na stres, na przeciwności – choćby związane z tym, że polski przedsiębiorca jest co chwilę zaskakiwany nowymi przepisami, że żyje w systemie prawnym, który nie daje pewności jutra.
Ale powiedziałbym, że na spotkaniach my, duszpasterze, mamy też okazję uczyć się od tych ludzi. Oni przetrwali na rynku w tych warunkach i oni wiele z tych cnót posiadają. Musimy być otwarci na siebie wzajemnie: zarówno księża, jak i świeccy uczestnicy spotkań. Z tego płynie wielkie bogactwo.
Kościół miał tradycje pracy z robotnikami, a nie zyskał dotąd tradycji pracy z przedsiębiorcami i musimy się tego od podstaw uczyć. Przedsiębiorcy są często traktowani na parafiach jedynie jako sponsorzy. Jednocześnie słyszą z ambony, że są zdziercami, że są nieuczciwi. A oni chcieliby usłyszeć, jak się uczciwie bogacić, otrzymać jakieś wsparcie w tym, co robią dobrego. Nieuczciwi pracodawcy też się zdarzają, ale robienie wszystkim kiepskiego PR nie jest w porządku. Przyjęliśmy w duszpasterstwie dwie zasady: nie urządzamy żadnych składek i nie prowadzimy żadnej działalności politycznej, nie zakładamy też stowarzyszenia. Chcemy być wolni od zaangażowania politycznego i finansowego.
Poza tym życie tworzy nowe wyzwania i nieraz trzeba wspólnie szukać rozwiązań problemów moralnych czy praktycznych wyjść z niektórych sytuacji. Ludzie w duszpasterstwie dzielą się na tych polach swoim doświadczeniem. To jest też wielkie bogactwo: można poradzić się kogoś, kto przeszedł już daną drogę, znalazł rozwiązanie, dzieli się tym, co ułatwia potem nasze prowadzenie działalności: czy to duszpasterskiej, czy gospodarczej.
Na ile duszpasterstwo umożliwia integrację środowiska?
To zadanie jest utrudnione, bo duszpasterstwo działa na dużym terenie, w różnych diecezjach za zgodą poszczególnych biskupów. Ludzie po spotkaniu wracają do swoich środowisk. Natomiast staramy się ich zapraszać jak najczęściej i jest już taka grupa, która stara się co roku przynajmniej na rekolekcje przyjechać do tego samego miejsca, spotkać się ze swoimi znajomymi. Oczywiście są też już konkretne przykłady współpracy pomiędzy przedsiębiorstwami. Poznali się na rekolekcjach czy na dniach skupienia i budują sobie dom, wyposażają go, przekazują sobie jakieś kontakty zagraniczne, pokazują, jakie są możliwości działania na jakimś terenie. Na pewno jest to jeden z celów duszpasterstwa: integracja środowiska przedsiębiorców, które jest rozproszone, podzielone. My docieramy przede wszystkim do małych i średnich przedsiębiorstw. Są to często firmy rodzinne. Nie mają generalnie wielkiej reprezentacji w sejmie, partie nie zajmowały się dotychczas specjalnie sprawami tych ludzi, którzy posiadają malutkie firmy, a jest ich przecież bardzo wielu, bo w połowie lat dziewięćdziesiątych ok. 3 milionów, obecnie 2,5 miliona. To grupa, która wnosi olbrzymi wkład w rozwój społeczny, gospodarczy, ponosi olbrzymie obciążenia podatkowe, a jednocześnie jest zaniedbywana. Dlatego jej członkowie szukają wsparcia i chcą przyjeżdżać na nasze rekolekcje. Nie mamy możliwości innej jak tylko zaproszenie, proponowanie jakichś treści, a widać, że jest odzew, bo przybywa w ciągu roku na te spotkania ponad 400 osób, a na poszczególnych spotkaniach jest nieraz od kilku do kilkudziesięciu osób. W Łagiewnikach w tym roku było ponad 160 osób na wykładzie i dyskusji. W rekolekcjach wielkopostnych uczestniczy w sumie ok. 120 osób. Jak widać, są to już duże grupy.
Dla mnie to znak, że zgromadzenie, które ma w herbie Serce Jezusa, głosi miłosierdzie, zajmuje się przedsiębiorcami. Jak ksiądz to odczytuje?
W herbie mamy słowa: Adveniat Regnum Tuum (Przyjdź Królestwo Twoje!) i jest to rozumiane między innymi w ten sposób, że tutaj, na ziemi, oczywiście nie zbudujemy raju, ale chrześcijanin ma obowiązek angażować się w życie doczesne i w jakiś sposób przybliżyć to, co nazywamy królestwem Bożym. O tym wspomina nawet papież Benedykt w Encyklice o nadziei Spe salvi. Jasno mówi, że królestwo Boże na ziemi nie da się realizować w pełni, ale trzeba tego próbować. Nasz założyciel, o. Leon Dehon (l843-1925), od samego początku ze względu na swoje doświadczenie, wykształcenie i potem pracę w mieście przemysłowym rozumiał, że konieczne jest przekształcanie społeczeństwa w duchu sprawiedliwości po to, żeby mogła się potem rozwinąć miłość. Zaczął właśnie pracę na dwóch poziomach. Najpierw organizował spotkania dla robotników, dla młodzieży po to, żeby ich kształcić. Jednocześnie widział, że sytuacja, np. w fabrykach, zależy przede wszystkim od właścicieli, i organizował przez cztery lata w Saint-Quintin spotkania dla pracodawców. Właściwie należy go uznać za prekursora tego typu działań w Kościele. Nie znam innych świadectw o księżach, którzy wtedy, w drugiej połowie XIX stulecia i na przełomie XIX i XX wieku, podejmowali tego typu działania. Konkretnym przykładem takiej współpracy było współdziałanie z przedsiębiorcą Leonem Harmelem, który miał przędzalnię w Val-des-Bois. Założył on, rzec można, modelowy zakład chrześcijański, gdzie obok samej fabryki była kaplica, rozwijała się spółdzielczość, były wprowadzone elementy samorządności, przedszkola i pomoc socjalna. To wyprzedzało przynajmniej o 50 lat wiele z tych instytucji, które dzisiaj są znane i rozpowszechnione we wszystkich krajach europejskich. I stąd w wypadku polskiej prowincji zgromadzenia duszpasterstwo przedsiębiorców jest jakby powrotem do korzeni, odkryciem na nowo charyzmatu, który miał nasz założyciel. W Polsce ze względów politycznych nie dawało się go realizować w okresie okupacji i komunizmu, ale po zmianach ustrojowych ja to uważam właśnie za taki znak z nieba i wyzwanie, żeby realizować ten charyzmat założyciela. On to nazywał budowaniem królestwa Serca Jezusowego w duszach i społeczeństwie, a w nowym języku, począwszy od encyklik Pawła VI, nazywamy to budowaniem cywilizacji miłości.
Artykuł na stronie eSPe