Jednym z fundamentalnych warunków zarówno udanego życia doczesnego, jak i zbawienia jest mężna postawa życiowa. Dlatego od tysięcy lat zarówno w tradycji filozoficznej, jak i biblijnej oraz chrześcijańskiej męstwo jest zaliczane do cnót najbardziej podstawowych, najważniejszych (obok roztropności, sprawiedliwości i umiarkowania).
Dlaczego tak jest?
Wynika to z najgłębszych struktury naszej osoby oraz naszego życia. Męstwo można określić jako zdolność do podejmowania trudnych, także najtrudniejszych wyborów oraz konsekwentnego trwania przy nich, realizowania ich w trudnych, także najtrudniejszych warunkach. A takie wybory musimy podejmować codziennie, prawie na każdym kroku. Trudność wyboru polega zwykle na tym, że aby wybrać wartość wyższą, trzeba zrezygnować z wartości niższej albo jakoś ograniczyć nasze uczestniczenie w niej. Żeby wybrać wierność żonie i dzieciom, trzeba zrezygnować z przyjemność flirtowania. Żeby dać uczciwą, godziwą zapłatę pracownikom, trzeba zrezygnować z przyjemności posiadania jeszcze bardziej luksusowych samochodów czy jeszcze większego pałacu. Żeby powiedzieć prawdę o złym stanie firmy, trzeba zrezygnować z przyjemności błogostanu rady nadzorczej. Tak nieuchronnie być musi, ponieważ – z racji naszego ludzkiego ograniczenia – możemy wybierać i osiągać o wiele mniej wartości, niż poznajemy. Świadomość utraty pewnej wartości, gdy w dodatku innej na to miejsce jeszcze nie osiągnęliśmy i nie jest całkiem pewne, czy osiągniemy, jest zasadniczym źródłem trudności, a nawet wielkiego cierpienia. Żeby jednak osiągnąć wyższe i najwyższe wartości, trzeba do nich dążyć nieraz bardzo długo rezygnując przy tym z wartości niższych. Żeby ukończyć studia, trzeba długich lat nauki i rezygnacji z zabawy. Żeby osiągnąć zbawienie, trzeba starań właściwie całego życia i rezygnacji z tysięcy wartości, które podsuwane nam są w najprzeróżniejszych pokusach. Czasami nawet trzeba poświęcić życie, bo lepiej zginąć, niż zdradzić Boga czy ludzi. Do tego wszystkiego potrzeba męstwa, także w stopniu najwyższym, czyli heroizmu.
Gdy braknie męstwa
Bez męstwa przegrywamy nasze życie, stajemy się niewolnikami niższych wartości. Bo nie mamy męstwa, aby poświęcić je na rzecz wartości wyższych, czyli te wyższe zdradzamy. W konsekwencji możemy nagromadzić bardzo wiele wartości niższych, ale tracimy wyższe, co przecież świadomie wybraliśmy. Wybierając przede wszystkim pieniądze, przyjemności i dominację władzy możemy ich konsekwentnie, „z sukcesem” nagromadzić bardzo wiele, ale na końcu możemy stracić ludzi, których skrzywdziliśmy na tej drodze oraz Boga, którego Słowem i Osobą wzgardziliśmy, możemy stracić zbawienie. Jeżeli brak nam męstwa do zniesienia utraty jakiejś wartości, to gdy zostaniemy zaszantażowani jej właśnie odebraniem, możemy uczynić to, czego domaga się szantażysta, popełnić nawet najgorsze łajdactwo, aby nie doszło do tej straty, której tak bardzo się boimy. W ten sposób możemy stać się niewolnikami niegodziwców i sami największymi niegodziwcami. Na przykład, gdy z lęku przed utratą przedsiębiorstwa, dobrego imienia lub życia stajemy się sługami i narzędziami mafii. Mechanizm związku śmiałego pana i strachliwego niewolnika.
Wzór Chrystusa
Dlatego też mężny był archetyp wszelkiego człowieczeństwa, najpiękniejszy człowiek – Jezus Chrystus. W wierności prawdzie, ludziom i Bogu toczył mężną, nieustępliwą walkę z mega-kłamstwem faryzeuszów, choć wiedział, że będzie go to oznaczać walkę na śmierć i życie, którą może przegrać, w której może utracić wiele, to, co po ludzku każdemu jest tak drogie – spokój, bezpieczeństwo, życie. Jednak w swej przeczystej uczciwości i prawości nie mógł inaczej, dlatego też – przez zmartwychwstanie – wygrał wszystko i stał się wzorem najbardziej udanego, doskonałego życia. Bez męstwa wobec faryzeuszów, uczonych w Piśmie, najwyższych kapłanów, Heroda, Piłata, rzymskich żołnierzy i krzyża byłoby to zupełnie niemożliwe. W Nim zrealizowało się proroctwo Izajasza, spoczął na Nim „duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej” (Iz 11,2). Dlatego też do męstwa zachęcał swoich uczniów mówiąc „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się” (Mt 14,27) oraz „Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: jam zwyciężył świat” (J 16,33). Właśnie, bo tak naprawdę mężnym, odważnym można być tylko razem z Jezusem, dzięki jego łasce. Jak śpiewali Mojżesz i Izraelici po mężnej ucieczce przez Morze Czerwone, które pochłonęło jednak nie ich, ale ich okrutnych prześladowców, Egipcjan: „Pan jest moją mocą i źródłem męstwa! Jemu zawdzięczam moje ocalenie” (Wj 15,2). Mężnym można być tylko razem z Bogiem, dlatego że my w ogóle jesteśmy stworzeni do życia razem z Nim. Jak kłosy zboża są stworzone do życia razem ze słońcem, jak nienarodzone dziecko do życia ze swoją matką.
Właściwa hierarchia wartości
Musimy jednak wykonać naszą część dzieła, to znaczy podejmować możliwie najlepsze, idealne wybory, to znaczy być zawsze wiernym właściwej hierarchii wartości. Musimy być zatem w niej zakorzenieni i w niej zakochani. Zakochani w prawdzie, dobru i pięknie. Nie osiągnie się tego inaczej, niż poprzez możliwie najlepsze życie duchowe, czyli poprzez możliwie najlepsze myśli i uczucia, możliwie najlepsze lektury i doświadczenia, możliwie najlepsze rozmowy oraz – nade wszystko – z możliwie najlepszymi, dobrymi, mądrymi i mężnymi przyjaciółmi.
[issuu width=720 height=441 backgroundColor=%23222222 documentId=111213154524-c1b352da676548cca7082941d5d70d56 name=talent-biuletyn_4_2010 username=duszpasterstwotalent tag=duszpasterstwo unit=px id=f1152982-ea23-0a38-af92-74ce986587f5 v=2]
Zgadzam się, męstwo jest błogosławionym darem Ducha Św. Jednak wkradła się błąd merytoryczny: „Żeby dać uczciwą, godziwą zapłatę pracownikom” to znaczy czasem obniżyć ją, żeby zatrudnić więcej ludzi. Popełniamy często błąd, polegający na utożsamianiu „godziwej płacy” z pracownikami JUŻ pracującymi. Nieważne, w jakiej firmie. Rzecz w tym, że „godziwa” oznacza również „nie za wysoka”, taka, która nie blokuje wejścia na rynek pracy tym, którzy pracy nie mają.
Błąd ten popełnia się często przy ocenie szkodliwej działalności związków zawodowych, które niejednokrotnie zawyżają wypłaty w jakimś zakładzie, co prowadzi do dwóch niezmiernie szkodliwych zjawisk moralnych:
1. Wywłaszczania właścicieli z ich majątku — wiele osób mogło kupić akcje tej firmy, w nadziei na zysk, ale pracownicy wymuszając np. strajkami podwyżki, przejmują własność akcjonariuszy w rzeczy samej.
2. Wypchnięcia z rynku innych, nie posiadających aktualnie pracy bezrobotnych, albo mniej wykwalifikowanych pracowników, którzy nie będą mogli znaleźć pracy za zbyt wygórowane stawki, a na dodatek, gdyby się zgodzili na pracę np.„na czarno”, zostaną odsądzeni od czci i wiary jako „łamistrajki”, a przecież oni też mają rodziny do wyżywienia.
Ogólnie pojęcie „godziwego” wynagrodzenia jest bardzo mylące, gdyż w rzeczy samej oznacza ekonomicznie płacę rynkową. Nie jest godziwe płacenie zbyt wysokich wynagrodzeń wtedy, gdy istnieje nadmiar rąk do pracy. Problem poruszali zresztą już katoliccy scholastycy, dobrze opisał to E. Woods, w „Kościół a wolny rynek”.
http://www.fijor.com/kosciol-a-wolny-rynek/
„Nie jest godziwe płacenie zbyt wysokich wynagrodzeń wtedy, gdy istnieje nadmiar rąk do pracy.” Za wypowiedzią pana Marka ukrytych jest bardzo dużo założeń, które są prawdziwe tylko jeśli założymy deterministyczną antropologię — homo oeconomicus, a pracę traktujemy jak towar. Tymczasem zarówno przypowieśc o pracownikach w winnicy jak i encykliki np. Laborem Exercens przestrzegaja nas przed „urynkowieniem pracy.” W Southwest Airlines pracownicy mówią, że mogą pracować bez wynagrodzenia jesli trzeba, a w brazylijskiej SEMCO, związki zawodowe nie chcą podwyżek płac zaproponowanych przez zarząd w obawie o dobro firmy. Czym się różnią te firmy od tych, o których pisze Pan Marek — antropologią. Jeśli człowiek staje się osobą — nic już nie jest takie same. Nasze schematy myślenia stają się bezużyteczne. Więcej o tym podejściou w książkach: http://pelna.partycypacja.pl i http://www.dialogorganizacyjny.pl
„Deterministyczna antropologia” jest dla mnie obrazą i nie ma tu nic do rzeczy. Tu chodzi o fakty. Praca JEST towarem, czy się nam podoba, czy nie. Jest towarem specyficznym, bo pracownik sam ocenia, czy jest gotów do jej wykonywania za daną cenę. Płacenie zaś zbyt wysokich stawek gdy wokół panuje bezrobocie jest niesprawiedliwością wobec bezrobotnych, powodowaną zresztą często przez związki zawodowe właśnie. Jest to zjawisko szeroko opisywane, polecam rozdział z „Konstytucji wolności” Hayeka, traktujący w wpływie związków na powstawanie bezrobocia. Jakiekolwiek „odrynkowienie” pracy powoduje daleko idące szkody, obojętnie w którą stronę to „odrynkowienie” idzie.
To, że w jakiejś firmie dochodzi do osiągnięcia pewnej świadomości ekonomicznej prowadzącej do decyzji o gotowości do samoograniczenia płac jak wspomniane wyżej SEMCO i SA, nie dziwi, choć jest rzadkością. Nie znam szczegółów, ale nie dowierzając ludzkiej grzesznej naturze nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że ww. firmy po prostu płacą nieco więcej niż średnia rynkowa (w końcu średnia z czegoś się bierze), z czego pracownicy zdają sobie sprawę, więc są bardziej skłonni do wyrzeczeń, by zachować dobre w sumie miejsca pracy.
Chętnie się dowiem, o jakie słowa „Laborem” chodzi.
A opowieść o robotnikach z winnicy rozumiem raczej nie w kategoriach ekonomicznych. Denar ma tu być wizualizacją Bożego Miłosierdzia. Pod względem ekonomicznym widzę tu obnażenie ludzkiej chciwości właśnie, bo robotnicy pracujący od rana oczekiwali wszak, że dostaną więcej niż umówiona zapłata. W dzisiejszych czasach oczekiwałbym strajku, gdyby ktoś się zachował jak ten właściciel winnicy.
Teraz sprawdziłem Pana w necie… książkę Pana zamówię i przeczytam. Może będzie okazja spotkania, to poproszę o dedykację.