Wchodzi do biura wściekły szef. Nic nie mówi, lecz każdy wie, co znaczy zmarszczona brew. Sekretarka próbuje łagodzić napięcie. Uprzejmie wita pana prezesa, ale jedno jego spojrzenie mrozi jej zapał do pracy. Jeszcze pada rozkaz: „Dwie kawy z ciastem za półgodziny!”. Ona bezwiednie staje na baczność i powtarza: „Ciasto i kawa za półgodziny”. „Przecież to powiedziałem! Dlaczego Pani jeszcze stoi i powtarza moje słowa?!” – irytuje się szef.

Zatrzaskują się drzwi gabinetu. Pani Beata może spocząć… Po biurze niesie się echo: Stach w złym nastroju.

Po chwili nikt oczom swym nie wierzy. Prezes uśmiecha się i jest miły. Zwraca się do pani Beaty z prośbą o jeszcze jedną filiżankę kawy, dziękuje. Nieco później postanawia oprowadzić po biurze zagranicznego kontrahenta. Przedstawia panią Krystynę – najlepszą księgową, która zawsze trzyma rękę na pulsie, pana Romana – autora zwycięskiego projektu w niedawnym konkursie przetargowym. Padają kolejne imiona, stanowiska, zasługi i jeszcze wiele innych życzliwych słów. Istna reinkarnacja.

Pan prezes opowiada dalej o dobrych wzajemnych relacjach, jakie panują w firmie. „Są bowiem one podstawą nowoczesnej firmy, naszej firmy. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że atmosfera, jaka panuje w biurze emanuje na naszych klientów. Pan rozumie, pracownik zadowolony ze swojej pracy jest życzliwy dla całego otoczenia, współpracuje z innymi w biurze i uprzejmie obsługuje klientów… Dbamy o dobre samopoczucie pracowników, bo wierzymy, że dobre słowo, życzliwość to taki bumerang, który powraca”.