ks. Andrzej Zwoliński

Bezpośrednim impulsem do fali strajków w sierpniu 1980 roku było wprowadzenie 1 lipca podwyżki cen niektórych gatunków mięsa i wędlin. Władze wprowadzały podwyżkę świadome grożących niebezpieczeństw. Starały się wybrać dogodny dla siebie termin – początek okresu masowych urlopów. Nie podały początkowo faktu podwyżki cen i jej zakresu do publicznej wiadomości, zostawiając sobie możliwości manewru.

Decydujące znaczenie nabrał strajk okupacyjny rozpoczęty 14 sierpnia w Stoczni Gdańskiej. Tego dnia jeden z agitatorów rozlepiał plakaty w szatniach przed szóstą rano. Uświadamiał ludzi, że Anna Walentynowicz, suwnicowa, została zwolniona dyscyplinarnie pięć miesięcy przed emeryturą za to, że broniła robotników. Miała brązowy, srebrny i złoty krzyż zasługi oraz nienagannie przepracowane trzydzieści lat. I dyrektor nie chciał jej przyjąć z powrotem, choć Sąd Pracy zwolnienie unieważnił.

Niemal natychmiast uformował się komitet strajkowy z działaczem strajkowym z 1970 roku i działaczem Wolnych Związków Zawodowych Lechem Wałęsą na czele. Komitet wysunął żądania przywrócenia do pracy w stoczni Walentynowicz i Wałęsy, zbudowania pomnika ofiar grudnia 1970 roku, gwarancji bezpieczeństwa dla strajkujących, podwyżki płac o 2000 zł i podwyższania zasiłków rodzinnych do poziomu przyjętego w milicji. Strajkujący zorganizowali straż robotniczą, zamknęli teren stoczni i wprowadzili prohibicję.

Tymczasem strajk na Wybrzeżu Gdańskim rozszerzał się, obejmując pozostałe stocznie, porty, niektóre zakłady przemysłowe i komunikację miejską. Wieczorem 15 sierpnia premier Edward Babiuch oskarżył w wystąpieniu telewizyjnym „przeciwników Polski Ludowej” o inspirowanie robotników. Powagę sytuacji podkreślał nagły powrót I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka z urlopu w Związku Radzieckim.

Dnia 16 sierpnia dyrekcja Stoczni Gdańskiej zgodziła się na podwyżkę płac o 1500 zł i wprowadzenie dla stoczniowców dodatku drożyźnianego. Komitet Strajkowy większością głosów zdecydował zakończyć strajk. Część stoczniowców pragnęła kontynuować strajk jako solidarnościowy z pozostałymi zakładami Wybrzeża. Pozostała ona w stoczni, do której w nocy przybyły delegacje strajkujących przedsiębiorstw. Utworzono Międzyzakładowy Komitet Strajkowy (MKS) z Wałęsą jako przewodniczącym. MKS postanowił opracować wspólne zadania, w imieniu wszystkich strajkujących prowadzić rozmowy z przedstawicielami władz centralnych i w odpowiedniej sytuacji ogłosić zakończenie strajku na Wybrzeżu Gdańskim. W pierwszym swym komunikacie MKS zapowiedział, że nie rozwiąże się po zakończeniu strajku, ale będzie kontrolował realizację uznanych przez władzę postulatów i organizował wolne związki zawodowe.

Do MKS-u zgłosiło początkowo akces 21 zakładów. 16 sierpnia brało w nim udział 156 zakładów. MKS wyłonił prezydium, w którym licznie byli reprezentowani działacze Wolnych Związków Zawodowych, m.in. obok Wałęsy i Walentynowicz małżeństwo Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Bogdan Lis i Andrzej Kołodziej. 18 sierpnia delegacja MKS-u złożyła wojewodzie gdańskiemu listę 21 postulatów.

Pierwszy z nich brzmiał: „Akceptacja niezależnych od partii i pracodawców wolnych związków zawodowych, wynikająca z ratyfikowanej przez PRL Konwencji nr 87 Międzynarodowej Organizacji Pracy dotyczącej wolności związkowych”. Charakter polityczny miało również sześć innych żądań. Domagano się zagwarantowania prawa do strajku oraz bezpieczeństwa strajkujących i osób wspomagających ich, przestrzegania konstytucyjnej wolności słowa, druku i publikacji, w tym zaprzestania represji wobec niezależnych wydawnictw i udostępniania środków masowego przekazu przedstawicielom wszystkich wyznań, powrotu na uczelnie studentów wydalonych za przekonania oraz uwolnienia wszystkich więźniów politycznych i zaprzestania represji za przekonania, podania w środkach masowego przekazu informacji o utworzeniu MKS-u i publikacji jego żądań, podjęcia działań dla wyprowadzenia kraju z kryzysu przez podanie publicznej informacji o sytuacji społeczno-gospodarczej i umożliwienie całemu społeczeństwu uczestniczenia w dyskusji nad programem reform, wprowadzenia zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji niezależnie od przynależności partyjnej oraz zniesienia uprzywilejowania milicji, służb bezpieczeństwa i aparatu partyjnego w wysokości zasiłków rodzinnych i specjalnym zaopatrzeniu. Pozostałe żądania dotyczyły spraw ekonomicznych i socjalnych.

Dnia 17 sierpnia na terenie stoczni odbyła się pierwsza strajkowa Msza święta. Jeden z obecnych na niej dziennikarzy pisał: „Nad przybraną kwiatami i narodową flagą bramą góruje wielki dębowy krzyż z biało-czerwonym wieńcem. Po jego prawej stronie podobizna Jana Pawła II. W Mszy, którą odprawia proboszcz miejscowej parafii św. Brygidy, uczestniczą z jednej strony bramy-ołtarza stoczniowcy, z drugiej ich rodziny, narzeczone, koledzy. Ksiądz w kazaniu mówi o pracy i człowieku, o nierozerwalności tych dwóch elementów, o godności pracy, o bezpieczeństwie w pracy. Msza przeradza się w patriotyczną i solidarnościową manifestację. Kończy ją «Boże, coś Polskę…» i «Słuchaj Jezu, jak Cię błaga lud…».

Po Mszy kilkunastu stoczniowców w szaroniebieskich kombinezonach dźwiga dębowy krzyż i idą z nim w rozsypującym się tłumie. Niosą go na trawnik koło placu i w miejscu, w którym w 1970 roku zginęło trzech pierwszych stoczniowców, osadzają w przygotowanej nocą konstrukcji. Będzie tutaj stał i przypominał nam tych, którzy zginęli w Grudniu. Ksiądz święci krzyż i zebranych, którzy śpiewają «Jeszcze Polska nie zginęła». W ciągu kilku minut z kwiatów narasta wysoki stos, płoną świeczki i znicze. Skupienie, łzy…”.

Świadkowie tamtych chwil relacjonowali: „Śpi się w stoczni głównie w jadalniach na płytach ze styropianu, pod przykryciem z waciaka. Po pewnym czasie, kto chce, otrzymuje jednorazową przepustkę do domu. Strajk nie przebiega monotonnie – w trybie wiecu. Każdy stara się być użyteczny. Po dyskusji i pracy chwile wytchnienia. Rozkładali się na trawie i grali w karty. Jednego wieczoru kilku młodszych zorganizowało się i śpiewali pod gitarę piosenki o strajku. Jakiś chłopiec w stołówce siadł do pianina i ni stąd ni zowąd dał koncert walców Straussa. Najczęstszy obrazek rodzajowy: przez stalowe pręty ogrodzenia mężczyźni obejmują żony. Wszystkie prywatne sprawy zostały zawieszone. Tysiące ludzkich losów podporządkowało się jednej myśli: wygrać strajk! Przy bramie dyżur ma Zygmunt Hartuna. Pewny swego. Wczoraj powiedział do żony: «Nie robimy tego dla siebie, jeśli zwyciężymy, ten strajk przejdzie do historii». «A jeśli przegracie?» – «To też przejdzie do historii»”.

Dnia 30 sierpnia zebrał się w Warszawie Komitet Centralny partii na V Plenum. Już uprzednio w Biurze Politycznym większość zdecydowała się na ustępstwa wobec gdańskich postulatów. Takie stanowisko zaprezentował w referacie Stanisław Kania, wysuwający się na stanowisko nowego szefa PZPR.

Tego samego dnia po raz czwarty przybyła do stoczni Komisja Rządowa. Wicepremier Mieczysław Jagielski oznajmił: „Wydaje mi się, że nadszedł czas sfinalizować nasze prace. Chodzi nie tylko o zakończenie ostrego konfliktu społecznego, ale także o rozwiązanie problemów, które będą miały znaczenie dla rozwoju całego kraju. Treść przyszłych ustaleń wpłynie na pewno na stopień aktywności klasy robotniczej i innych grup społecznych”. Po tych słowach nastąpiło parafowanie dwóch najbardziej spornych postulatów: niezależne związki zawodowe i prawo do strajku.

Nazajutrz, w niedzielę, nastąpiło podpisanie porozumienia między MKS-em w Gdańsku a Komisją Rządową. Wydarzenie to było transmitowane przez polską telewizję. Kamerzyści kadrowali tak, by nie widać było na ścianie wiszącego krzyża. Lech Wałęsa stwierdził przy okazji podpisania porozumień gdańskich:

„Panie premierze, cieszymy się, że nasze rozmowy, trudne na początku, przebiegały później w duchu coraz lepszego zrozumienia i poszukiwania najlepszego wyjścia z tej trudnej sytuacji. Mogę z zadowoleniem powiedzieć, że nasz spór zakończyliśmy bez użycia siły, drogą rozmów i przekonywań. Pokazaliśmy, że Polacy, jak chcą, mogą zawsze ze sobą porozumieć się. Jest to więc sukces obu stron. Będziemy o tym pamiętali. Liczymy, że to, co zostało podpisane, będzie dokładnie i w pełni przestrzegane. Jestem pewny, że to dobre jest dla kraju. A teraz zwrócić chcę się do wszystkich, którzy mnie słuchali.

Kochani! Wracamy do pracy 1 września. Wszyscy wiemy, co ten dzień nam przypomina. O czym w tym dniu myślimy. O Ojczyźnie, o sprawie narodowej, o wspólnych interesach rodziny, która nazywa się Polska. Myśleliśmy o tym wiele w czasie naszego strajku. Właśnie o tym myślimy kończąc ten strajk. Czy osiągnęliśmy wszystko, czego chcieliśmy, czego pragniemy, o czym marzymy? Zawsze mówię szczerze i otwarcie to, co myślę. I teraz powiem szczerze: Nie wszystko, ale wszyscy wiemy, że uzyskaliśmy bardzo wiele. Ufaliście mi przez cały czas, a więc wierzcie mi w to, co powiem. Uzyskaliśmy wszystko, co w obecnej sytuacji mogliśmy uzyskać. Resztę też uzyskamy, bo mamy rzecz najważniejszą: nasze niezależne, samorządne związki zawodowe. To jest nasza gwarancja na przyszłość. Walczyliśmy nie tylko dla siebie, dla własnych interesów, ale dla całego kraju. Wszyscy wiemy, jak wielka była solidarność ludzi pracy.

Dziękujemy wszystkim, którzy nas poparli. Byliśmy razem, walczyliśmy także dla was. Wywalczyliśmy prawo do strajku, uzyskaliśmy pełne gwarancje obywatelskie, a co najważniejsze – wywalczyliśmy prawo do niezależnych związków zawodowych. Wszyscy pracujący mają zagwarantowane prawo dobrowolnego zrzeszania się w takich związkach. A teraz z taką samą solidarnością i odwagą, jak strajkowaliśmy, pójdziemy do pracy. Od jutra rozpoczyna się życie naszych nowych związków zawodowych. Dbajmy o to, aby pozostały one zawsze samorządne, pracujące dla nas wszystkich, dla dobra kraju, dla Polski”.

Dokument końcowy podpisało czterech członków Komisji Rządowej i osiemnastu członków Prezydium MKS. Wałęsa złożył podpis dziwacznym wielkim długopisem z podobizną Jana Pawła II.

Na szyi miał zawieszony różaniec, w klapie jego marynarki wpięta była odznaka z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej.

________________

Andrzej Zwoliński – ks. prof. dr hab., pracownik Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, wykładowca katolickiej nauki społecznej, autor wielu prac o tematyce społecznej.