Anna Lipska

W sierpniu br., jak co roku, Ruch Światło-Życie (zwany oazą) diecezji warszawsko-praskiej organizował w Przemyślu rekolekcje trzeciego stopnia Oazy Nowego Życia. Skupiają się one na tajemnicy Kościoła, jego bogactwie i uniwersalności. Poznaje się na nich różne powołania, różne zdolności i miejsca w Kościele jako wspólnocie, w której każdy jest potrzebny oraz odpowiedzialny za godne i owocne przeżywanie swego chrześcijaństwa. Jedną z dróg poznania tego bogactwa są spotkania z ludźmi, którzy żyją w sercu Kościoła, są żywym Kościołem, chwaląc Boga w takim miejscu świata, w jakim ich postawił. Ludzie ci, pokazując na własnym przykładzie realizowanie powołania i odpowiadanie na Boże wezwanie do świętości „tu i teraz”, są świadectwem i przykładem pomocnym w odkrywaniu własnego miejsca we wspólnocie wiernych, a jednocześnie w świecie. Stąd oazowicze często rozmawiają z księżmi, zakonnikami, siostrami, ale także z osobami świeckimi: członkami instytutów, ruchów i stowarzyszeń, katolickimi małżeństwami, podopiecznymi domów pomocy społecznej czy osobami uzależnionymi walczącymi z nałogiem.

Jedno ze spotkań, podczas których młodzież dzieli się własnymi doświadczeniami i poznaje dokumenty Kościoła, koncentrowało się na pracy ludzkiej pojmowanej jako powołanie i wartość. Ponieważ zaś przykład przemawia lepiej niż teorie, dlatego chcieliśmy tego dnia spotkać otwartego, zadowolonego z życia człowieka mającego własną firmę, który nie boi się uczciwej, przynoszącej godziwe zyski pracy. Chodziło o przełamanie stereotypu, głoszącego że ludzie aktywni zawodowo i dobrze zarabiający muszą być wyzyskiwaczami, pracoholikami, łapówkarzami, osobami złymi, egoistami, nieuczciwymi i na pewno pozostającymi z daleka od Pana Boga. Chcieliśmy pokazać, że można być dobrym katolikiem w pracy; że bogaty, robiący karierę człowiek, też całym sercem może powierzać się Bogu.

Po długotrwałych poszukiwaniach w internecie i skontaktowaniu się z Duszpasterstwem Przedsiębiorców i Pracodawców trafiliśmy do p. Sławomira Orła, który postanowił pomóc nam i aż z Lublina przyjechał razem z córką, by zaświadczyć, że można być spełnionym zawodowo i dobrze zarabiającym człowiekiem, który jednocześnie nie zaniedbuje rodziny i nie wstydzi się być chrześcijaninem wierzącym i praktykującym.

Spotkanie miało trwać raptem półtorej godziny, ale wobec zainteresowania grupy nieco się przeciągnęło. A wspomnienia i refleksje młodzieży (i nie tylko!), poruszonej prostotą, bezpośredniością i humorem naszych gości, trwają do dziś. Spotkanie to było jednym z najciekawszych momentów tych rekolekcji. Grupa liczyła 57 osób, uczestnicy byli w wieku 17-26 lat, stali przed wyborem własnej drogi zawodowej albo dopiero zaczynali nią iść, stąd interesowali się wszystkim, od drogi kariery, przez dylematy moralne dorosłej rzeczywistości, aż do życia rodzinnego. Padały pytania o korzystanie z programów unijnych, o relacje z osobami zatrudnionymi przez naszego gościa, o jego życie sakramentalne i własną formację duchową, o to, czego szukałby w kandydatach na własnych pracowników. Duże poruszenie wywołała informacja, iż p. Sławomir oddał własny dom do dyspozycji diecezji („Jak to? Człowiek pracuje, buduje chałupę ponad 300 m kw., a potem oddaje ją obcym, jakby to nic go nie kosztowało?”). Uznanie budziło też chociaż częściowe zaangażowanie całej rodziny w firmę i uczenie dzieci odpowiedzialności, przy udzielaniu im podstawowej swobody życiowej, jak również dbałość o modlitwę rodzinną.

Mamy nadzieję, że spotkanie było owocne dla obu stron. Oazowiczom pobudziło ambicję, by „być kimś” także w pracy i dbać o własny rozwój intelektualny również na chwałę Bożą, a naszego gościa upewniło, że warto inwestować swój czas i wysiłek w młodzież i że czasem ludzi biznesu spotykają zupełnie nieoczekiwane wyzwania.