Tygodnik SolidarnośćTygodnik Solidarność, 20/2007, 18 maja



Z ks. Grzegorzem Piątkiem ze Zgromadzenia Księży Sercanów, koordynatorem Duszpasterstwa Przedsiębiorców i Pracodawców „Talent”, rozmawia Jerzy Pawlas.
Dotychczas świat przedsiębiorców i pracowników więcej dzieliło, niż łączyło.
Dlatego kaliska pielgrzymka była spotkaniem symbolicznym. Jeżeli traktujemy przedsiębiorstwo jako dobro wspólne, to jest ono polem oddziaływania zarówno związków zawodowych, jak i duszpasterstwa pracodawców. Przecież – mówiąc kolokwialnie – nie można podcinać gałęzi, na której się siedzi, a w takiej sytuacji znajdują się przedsiębiorcy i pracownicy, l tu tkwi wartość tego znaku, jakim była wspólna modlitwa. Dla nas, księży sercanów, jest to powrót do działań, jakie zainicjował w XIX wieku ks. Jan Leon Dehon, założyciel naszego zgromadzenia, który starał się wprowadzać idee chrześcijańskie w życie społeczne i gospodarcze. Wspólna pielgrzymka przedsiębiorców i pracowników to ważny sygnał, a zarazem wielkie wyzwanie. Musimy docierać do większej grupy osób, kształtować – razem ze związkami zawodowymi – świadomość pracowników i przedsiębiorców. Często przecież poprzestaje się na wzajemnych pretensjach i oskarżeniach.
W sytuacji masowego bezrobocia, praca jest dobrodziejstwem, ale ci, którzy dają pracę nie są dobrodziejami, bo wykorzystują tę okoliczność, wyzyskują pracowników.
Prowadząc duszpasterstwo, chcemy wesprzeć tych przedsiębiorców, którzy kierują się ideałami chrześcijańskimi, katolicką nauką społeczną. Wielu czuje się osamotnionymi. Jednak podczas naszych spotkań przekonują się, że takich jest więcej, że są inni podobnie myślący. Chcemy pogłębić ich rozumienie działalności gospodarczej w duchu służby społecznej. Mamy też nadzieję, że dzięki działalności duszpasterskiej, również ci przedsiębiorcy, którzy sprzeniewierzyli się swemu powołaniu, wykorzystując masowe bezrobocie – zreflektują się i zmienią swe postępowanie.
Oferowanie płacy, która nie wystarcza na utrzymanie to rodzaj niegodziwości. Czy pracodawcy zdają sobie z tego sprawę?
Zapewne tak. Nie można jednak wykluczyć sytuacji, w której pracodawcy, znając kondycję firmy, boleją nad tym, że nie mogą dać godziwej płacy. Nie ulega wątpliwości, że świadome wykorzystywanie bezrobocia jest niegodziwością. Natomiast trzeba starać się zrozumieć sytuację firm, które nie mają odpowiedniego kapitału, a w dodatku są obciążone wysokimi składkami i podatkami. W rezultacie nie ma dość pieniędzy na wypłaty. Z moich doświadczeń wynika, że nie zawsze jest to kwestia złej woli przedsiębiorcy, ale obiektywnej sytuacji.
No tak, ale z drugiej strony wydaje się, że jeżeli przedsiębiorca wychodzi na rynek, to musi mieć odpowiedni kapitał, musi liczyć się z uwarunkowaniami rynkowymi, również z przeciętnymi płacami.
Często jednak mamy do czynienia z małymi firmami, z ludźmi, którzy mimo trudnej sytuacji nie poddają się, nie chcą żyć z pomocy społecznej. Poza tym w działalności każdej firmy są okresy lepsze i gorsze. Wówczas trzeba znajdować kompromisy. Alternatywą bezrobocia jest zgoda na niższe płace na czas kryzysu.
Jak w obecnym dzikim kapitalizmie przekonywać przedsiębiorców, by zadowalali się godziwym zyskiem?
Godziwy zysk musi uwzględniać wkład pracy przedsiębiorcy, jego odpowiedzialność i ponoszone ryzyko. Jest to wszakże pojęcie subiektywne. Od postawy danego człowieka zależy, jak chce się dzielić z innymi tym, co ma. Nie można jednak zapominać, że zyski służą także inwestycjom, rozwojowi firmy.
Myślę, że jeśli ktoś inwestuje, to może się zadowalać mniejszą lub większą stopą zwrotu. Stąd większa lub mniejsza zachłanność przedsiębiorców.
Dlatego staramy się wyczulać przedsiębiorców na problemy społeczne. Przekonujemy ich, że pracownicy też mają swoje potrzeby.
Katolickie nauczanie społeczne każe widzieć w pracowniku człowieka, który jest podmiotem, a nie przedmiotem procesu pracy. Czy pracodawcy mają świadomość tych uwarunkowań?
Nasze duszpasterstwo wychodzi od zasad personalizmu. Uwrażliwiamy pracodawców, że pracownik powinien być traktowany jak podmiot, jak osoba ludzka, l to owocuje w postawach przedsiębiorców, którzy do nas trafiają. Pytanie wciąż aktualne, to jak dotrzeć do innych, którzy zapominają, kim jest pracownik.
Jaki jest zakres oddziaływania duszpasterstwa?
Rozpoczęliśmy działalność w 1999 roku. Ciekawe, że z inicjatywy przedsiębiorcy Marka Świeżego, który mówił, że skoro Kościół stawia wymagania pracodawcom, to powinien im pomóc w realizacji tych wymagań. Docieramy głównie do małych i średnich firm. Oni najbardziej potrzebują wsparcia duchowego i wiedzy ekonomicznej. Organizujemy warsztaty, pielgrzymki, rekolekcje. W Kaliszu było dwadzieścia parę osób. Jak na początek, to nieźle. Na razie nasz zakres oddziaływania nie jest wielki. Mam kontakt listowy i poprzez biuletyn „Talent” z grupą ponad 350 osób.
W duszpasterstwie nie ma dużych firm, a przecież to one tworzą lobby, choćby na rzecz liberalizacji prawa pracy, co jest działaniem na ich korzyść, a nie pracowników.
Nie każdy odczuwa taką potrzebę duchową, aby głębiej zastanawiać się nad sensem bycia pracodawcą. Nasze cele są duszpasterskie. Chcemy pomóc przedsiębiorcom w osiągnięciu ich zbawienia, ich świętości. To warunkuje dobór metod działania. Jesteśmy otwarci. Czekamy na tych, którzy chcieliby skorzystać z naszych propozycji.